sobota, 9 kwietnia 2011

Dziwności Matthijsa, cz. 3

Catherine – a game about care to pod względem tematyki kontynuacja A Pebble. Gra planowana jest na dłuższy czas niż role playing poem, bo 30 minut , i ma moc­niejszą strukturę. Przeznaczona jest dla 2 osób. Ja zagrałam z Mają (nie mia­łyśmy wcześniej okazji grać razem), która właśnie do nas wtedy dołączyła. Myślę, że pe­wien wpływ na przebieg gry mógł mieć fakt, że uczestniczyły w niej właśnie dwie kobiety.

Catherine opowiada o dziewczynce z zespołem Downa i samotnie wychowującym ją ojcu. Ja zostałam ojcem, Maja wzięła na siebie rolę córki.

Kolejne sceny inspirowane są karteczkami. Każda karteczka zawiera informacje, o czym jest scena i kto zaczyna narrację. Przykład: „Catherine ma 7 lat. Ktoś był złoś­liwy wobec niej, ale ona nie chce o tym powiedzieć Chrisowi. Osoba grająca Chrisa decyduje, gdzie scena ma miejsce oraz rozpoczyna dialog.”

Sceny trwają tak długo, póki nie wyczerpią się karteczki lub nie upłynie 30 minut. Wtedy następuje ostatnia scena: Chris przeżył swoją córkę i został sam. Mówi do zmarłej Catherine, ona może mu odpowiadać. (Chyba ma to być balans dla poprzed­nich scen, które mogłyby ciążyć ku temu, by skupiać się bardziej na córce.)

Sama pewnie nigdy nie sięgnęłabym po tę grę, ale HolmCon to właśnie doskonały moment, żeby zagrać w coś, w co w innych warunkach by się nie zagrało.

Maja w roli Catherine była świetna i myślę, że to ona w dużej mierze narzuciła ton naszej grze. Mając pewną wiedzę na temat pracy z dziećmi z zespołem Downa, mo­gła stworzyć postać, która nie opierała się jedynie na stereotypach. W efekcie nasza gra była zupełnie różna od dwóch pozostałych (bo równocześnie toczyły się jesz­cze 2 sesje Catherine). Zgodnie z doświadczeniami Mai, ludzie cierpiący na wspom­nianą chorobę są zazwyczaj z natury dobrzy i ciepli, a największe problemy pojawiają się w kontaktach z obcymi oraz w procesie uczenia. Ponieważ jednak nie natrafiłyśmy na kartę, która umieszczałaby któryś z tych problemów w centrum, gra wyszła bardzo słodka, co było dla mnie razem z „Pebble” dało dobry balans.

Z rozmowy po grze z pozostałą czwórką wiem, że ich historie potoczyły się nieco inaczej. Ba, w trakcie gry zdarzyło mi się usłyszeć Aapo (który grał chyba na we­ran­dzie) krzyczącego w roli Catherine „Nienawidzę cię!”.

Myślę, że gra byłaby inna (ciekawsza?), gdyby wśród kart scen znajdowało się więcej takich, które bardziej otwarcie generowałyby konflikty.

Miałyśmy też pewne problemy ze scenami, w których powinny się pojawić inne osoby niż tylko Chris i Catherine. W jednym wypadku, choć scena początkowo ustawiana była jako zawierająca osobę trzecią, ostatecznie odegrana została tylko pomiędzy Chrisem i córką.

Zasady nie mówią jasno, co robić z takimi scenami. Domniemanie freeformu ka­za­łoby myśleć, że łatwo można to rozwiązać zmieniając tylko na chwilę role lub ogry­wając „niewidzialną” postać. Przydałoby się jednak mieć o tym wzmiankę w regu­łach, żeby móc się na taką sytuację przygotować czy chociaż mieć możliwość ustalenia przed grą sposobu rozgrywania takich scen.

W planach mieliśmy jeszcze Snow, ale wszyscy byliśmy chyba dosyć zmęczeni, więc zamiast grać, poszłam robić naleśniki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz