Drogi sąsiedzie z piątego (jak mniemam) piętra!
Wiele nas łączy, zbyt wiele, by wymienić wszystko, pozwolę więc sobie wspomnieć tylko o dwóch rzeczach – łączy nas budynek, w który mieszkamy oraz upodobanie do muzyki. Budynek jest zaiste wartościowy – w zacisznym końcu wioski studenckiej, z widokiem na skocznię Holmenkollen z okna, oboje lubimy tu mieszkać. Jeśli idzie o muzykę, to Twoje gusta są bardziej wyszukane od moich. Ty bowiem jesteś artystą, a ja akceptuję po prostu wszystkie dźwięki z wyjątkiem dwóch – chrapania i Twojego piekielnego rzępolenia na skrzypcach. Więc bądź tak uprzejmy i nie dmij w tubę, nie szargaj strun, słowem – nie dręcz kota i daj mi spać, kiedym chora.
Z pewnością, gdyby sąsiad to przeczytał, to skrzypce wylądowałyby na chodniku lotem nurkującym. Wywołałaś u mnie uśmiech, choć wpis odrobinę dramatyczny ;)
OdpowiedzUsuńNapisz apel na kartce, wrzuć do domniemanie właściwej skrzynki pocztowej i rozkoszuj się myślą, że sąsiad artysta nie może spać, bo docieka, kto mu to podrzucił. Jedna noc wolna od chrapania.
OdpowiedzUsuń