poniedziałek, 6 maja 2013

Światy otwarte

Moż­na po­pro­wa­dzić se­sję lub kam­pa­nię na­sta­wio­ną na eks­plo­ra­cję świa­ta. To bywa na­wet nie­zły po­mysł, gdy gra­cze do­pie­ro za­czy­na­ją grać w dany sys­tem, a sys­tem ma bar­dzo roz­bu­do­wa­ny świat. Na przy­kład moż­na rzu­cić awan­tur­ni­ków w po­dróż po wszyst­kich kra­jach Siód­me­go Mo­rza, by po­móc gra­czom w na­tu­ral­ny spo­sób po­znać wy­kre­owa­ną przez Wic­ka sce­no­gra­fię.

Takie podejście zakłada, że przynajmniej jedna osoba (najczęściej MG) dobrze zna świat i może być przewodnikiem pozostałych uczestników rozgrywki. A co, jeśli nikt nie będzie znał świata? Jeśli eksploracja będzie jednocześnie jego stwarzaniem?

Zo­rien­to­wa­łam się, że tak jest choć­by w przy­pad­ku So­cie­ty of Dre­amers. Bo­ha­te­ro­wie wspól­nie w ko­lej­nych sce­nach od­kry­wa­ją wła­sno­ści mne­mo­zy­tów – istot, któ­re po­ja­wia­ją się w ich ży­ciu i któ­re mo­gą kie­ro­wać ich sna­mi, a na­wet ja­wą. Jed­no­cze­śnie gra nie po­da­je fak­tów, ja­kie na­le­ży od­kryć. Jak te isto­ty wy­glą­da­ją? Czym się ży­wią? Jaki jest ich sto­su­nek do lu­dzi? Czy są od­ręb­ny­mi by­ta­mi? Stwa­rza­ne w trak­cie gry od­kry­cia po­ja­wia­ją się w fik­cji i zo­sta­ją post fac­tum za­ak­cep­to­wa­ne przez gra­czy jako praw­dzi­we. Czyli jeśli w scenie z mojego dzieciństwa pojawiają się potwory o czerwonych, świecących oczach, to po zakończeniu sceny ustalamy, że to nasze nowe odkrycie, nasz nowy fakt.

Ina­czej jest w Mi­cro­sco­pe. Choć sys­tem jest zo­rien­to­wa­ny na stwa­rza­nie świa­ta, to jed­ną z pierw­szych rze­czy, któ­re usta­la się wspól­nie, jest punkt doj­ścia – do­kąd chce­my do­pro­wa­dzić hi­sto­rię da­ne­go uni­wer­sum.

Mnie zaś in­te­re­su­je taka gra, w któ­rej opo­wia­da­jąc o świe­cie, two­rzę go. Istot­ne: nie cho­dzi mi tu o two­rze­nie fak­tów o oso­bach w świe­cie ist­nie­ją­cych (kto jest czy­im oj­cem, jaka ma­gicz­na więź ist­nie­je mię­dzy dwo­ma bo­ha­te­ra­mi) ani o zmia­nę sce­no­gra­fii (sce­ny ko­lo­ru), ale o wpro­wa­dze­nie in­for­ma­cji, któ­re istot­nie roz­bu­do­wu­ją je­den z ele­men­tów kon­struk­cyj­nych świa­ta. Czy da się to zro­bić ina­czej / na szer­szą ska­lę niż w So­cie­ty of Dre­amers bez utra­ty spój­no­ści fik­cji? Nie wiem, ale to spo­strze­że­nie po­zwo­li­ło mi jesz­cze bar­dziej do­ce­nić SoD.

---

Dzisiejsze rozważania sponsorują:
1) Rozmowa Piotra z Jackiem Dukajem.
2) Kwietniowa rozmowa ze Staszkiem K.