niedziela, 9 listopada 2014

Siła jednego zdania (Sagi Islandczyków)

Egil zła­pał przy­błę­dę za fra­ki, spoj­rzał mu w oczy, po czym we­pchnął ostrze w brzuch, mó­wiąc: „Chcia­łem wbić ci nóż w ple­cy, ale tego nie zrobię.”
Nie­ste­ty, gracz ma pe­cha. Jego huscarl ku­sił los, ale rzut się nie powiódł. Ruch mó­wi wy­raź­nie, że w ta­kim wy­pad­ku mis­for­tu­ne stri­kes. To zna­czy, że ja jako MC wy­ko­nu­ję ruch i mo­że on być tak pa­skud­ny, jak tyl­ko mam ocho­tę.

I wte­dy któryś z gra­czy mó­wi: „Za to jego to­wa­rzysz nie ma ta­kich opo­rów.” Wszy­scy wy­bu­cha­my śmie­chem, bo ta fra­za tak do­brze sie­dzi. Wy­da­je się je­dy­ną sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cą kon­ty­nu­acją tego, co po­wie­dział Egil. Po­pa­trz­cie.

Egil zła­pał przy­błę­dę za fra­ki, po czym we­pchnął mu ostrze w brzuch, mó­wiąc: „Chcia­łem wbić ci nóż w ple­cy, ale tego nie zrobię.” Dru­gi z jego prze­ciw­ni­ków nie miał już ta­kich opo­rów. Hu­scarl po­czuł ból pod ło­pat­ką.

To nie za­słu­gu­je mo­że na Pu­lit­ze­ra, ale brzmi do­brze. Na tyle do­brze, że wszyst­kie po­zo­sta­łe opcje – do tej pory kłę­bią­ce się w mo­jej gło­wie – znik­nę­ły. Nie­szczę­ście, któ­re mo­głam za­fun­do­wać bo­ha­te­ro­wi, mo­gło przy­jąć róż­ne inne for­my. Mo­głam spra­wić, że ktoś go przy­ła­pie – w koń­cu prze­by­wał w środ­ku nocy w miej­scu, w któ­rym nie po­wi­nien. Sta­ry przy­błę­da mógł rzu­cić na nie­go ja­kąś pa­skud­ną klą­twę. W szar­pa­ni­nie Egil mógł zra­nić in­ną oso­bę, na któ­rej mu za­le­ża­ło.

Nie cho­dzi o to, że je­den po­mysł jest tu lep­szy od dru­gie­go. Każ­dy ma swo­je za­le­ty i po­py­cha opo­wieść w in­nym kie­run­ku. Cho­dzi o to, że ni­gdy nie wie­rzy­łam w ład­ną fra­zę. Krę­ci­łam no­sem na wszyst­kie kon­kur­sy na gra­cza czy mi­strza gry, gdzie bra­no pod uwa­gę to, jak barw­ne opi­sy po­tra­fi snuć uczest­nik, czy jak cię­te są jego ri­po­sty. I na­gle fra­za mnie po­ko­na­ła. Oka­za­ło się, że opa­ko­wa­nie jest tak atrak­cyj­ne, że za­war­tość bio­rę wła­ści­wie w ciem­no.

Czy je­stem nie­za­do­wo­lo­na, że sy­tu­acja tak się roz­wi­nę­ła? Tro­chę tak, a tro­chę nie. Mia­łam nie­co inne pla­ny wo­bec tego bo­ha­te­ra, ale prze­cież nie gra­my po to, że­by zre­ali­zo­wać moje pla­ny, ale że­by zo­ba­czyć, jak dana po­stać po­ra­dzi so­bie z po­sta­wio­ny­mi przed nią wy­zwa­nia­mi. Czy gracz, któ­ry rzu­cił tę ma­gicz­ną fra­zę, po­wi­nien był sie­dzieć ci­cho? Tak, bo to nie jego spo­tli­ght i nie on pro­wa­dzi. Jego spo­so­bem wpły­wa­nia na roz­wój wy­pad­ków po­win­ny być dzia­ła­nia jego po­sta­ci. Ale znów, nie prze­szka­dza mi to aż tak. Być mo­że za bar­dzo przy­zwy­cza­iłam się do roz­pro­szo­nej nar­ra­cji.