sobota, 26 listopada 2011

“Anya's Ghost”, Vera Brosgol

Anya's Ghost to dosyć przerażająca historia o dziewczynce i napotkanym przez nią duchu (duszce? bo to duch rodzaju żeńskiego), który zostaje towarzyszem bo­ha­ter­ki. Na okładce krótki i dobitny cytat z Gaimana („A masterpiece”), który ma za­chę­cić czytelnika. Zachęca pewnie samo nazwisko, bo cytat trudno nazwać in­for­ma­tywnym.

Fragment komiksu ze strony wydawnictwa.

Ja komiksu tego nie określiłabym może jako arcydzieło, ale na pewno jest to rzecz bardzo sprawnie zrobiona. Najbardziej interesujące jest to, że odczułam tę historię jako naprawdę straszną. Znacie to przyspieszone przewracanie kartek, żeby do­wie­dzieć się czym prędzej, czy bohaterowi uda się uniknąć złego losu? Właśnie to mam na myśli.

Opowieść zaczyna się jak typowa high-schoolowa drama i taki też jest jej morał. W kolejnych kadrach widzimy wysiłki Anyi, emigrantki z Rosji, by stać się cool jak jej amerykańscy koledzy i koleżanki. Bohaterka ma typowe problemy: z wyglądem, chło­pakami, nauką. I z akcentem [1]. Duch okazuje się oczywiście niezwykle przy­datny w ich rozwiązywaniu.

Fragment komiksu ze strony wydawnictwa.

Historia robi się jednak naprawdę ciekawa, kiedy z dramy przekształca się w horror. Kiedy bohaterka staje przed prawdziwymi niebezpieczeństwami i nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc. Ten moment przejścia jest bardzo elegancki — następuje powoli i ma swoje zapowiedzi, a jednak zaskakuje.

Anya's Ghost pozostaje jednak historią z morałem i to morałem high-schoolowym, ale bardzo sprawnie podanym. Fakt, że mimo szczerych chęci nie potrafię o niej napisać nic więcej, mówi coś o jej prostocie.

[1] Z tym problemem identyfikuje się chyba każdy, kto opuścił choć na trochę kraj rodzinny. Pół biedy, jeśli opuścił ów kraj na rzecz kraju anglojęzycznego, bo wtedy jest przynajmniej z kogo brać dobry przykład. Uwaga oso­bista: ja moje postępy w nor­weskim rozpoznaję głównie po tym, że moja angielska składnia jest coraz bardziej norweska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz