W tym roku Magda i repek znów zaprosili mnie do poprowadzenia półfinałów Gramy! (za co bardzo dziękuję). Poprzednią edycję wspominam miło (pomimo grania w klatkach i ogólnie niefajnego Krakonu) na moją sesję wybrałam wtedy Miasto Itry. Tym razem zdecydowałam się na system, który w jakiś sposób pomoże mi w najtrudniejszej rzeczy związanej z konkursem, a mianowicie z oceną graczy – Steal Away Jordan. Gra została stworzona do opowiadania historii niewolników. Ale nie chodzi tu o znęcanie się mistrza gry nad pozostałymi uczestnikami, o powtarzanie, jak mizerne było, jest czy może być życie niewolników. Pomimo że portretowanie ciężkiego życia jest w grze obecne, to akcent położony jest głównie na aspekt heroiczny: chcemy zobaczyć, że niewolnicy są silnymi ludźmi, którzy tworzą wspólnotę, pomagają sobie nawzajem i osiągają swoje cele. Podręcznik daje możliwość wyboru niemal dowolnego settingu (łącznie z sf) ja zasugerowałam jednak, żebyśmy zagrali w czasach historycznych. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na francuskie południe pod koniec XIX wieku.
Gracze wcielili się w czarnych niewolników pana Marsellien i jego żony. Choć państwo posiadali spore włości, postaci graczy miały jednak szczęście pracować bliżej domu (mamka, kowal, chłopiec na posyłki, prywatny sługa pomieszkującego z państwem gościa) a nie na plantacji. Historia, którą stworzyliśmy, była bardzo dramatycznya — jedna z postaci otarła się o śmierć, trójce udało się uciec, a jeden z bohaterów doprowadził do śmierci białego i wysoko postawionego człowieka. Mieliśmy też zaczątki romansu (a może tylko naśmiewanie siię białej pani z biednego niewolnika) przemowy godne Martina Luthera Kinga, młodego i lewicującego panicza, kradzież pieniędzy, nieznośne córki i cierpiącą na migrenę panią domu. Zakończyliśmy na nieco nostalgicznej nucie: choć trójce niewolników udało się zbiec dzięki pomocy panicza Andre, to ów młody idealista musiał ponieść karę. W ostatniej scenie zobaczyliśmy zbiegłą trójkę wędrującą z pomocą amatorsko przerysowanej mapy na drugi koniec Stanów i deszcz kapiący na trumnę porucznika, którego śmierć spowodował czwarty z bohaterów.
Sama mechanika gry pomogła mnie jako mistrzyni gry wybrać „najlepszego” gracza. Ponieważ wszyscy bohaterowie mają cele (których prowadzący nie zna)) a każdy cel dzieli się na mniejsze zadania, mogłam na koniec zapytać o to kto ile zadań zrealizował i w ten sposób ocenić „skuteczność” czyli umiejętność dostosowanai się gracza do wymogów systemu. Niewolnicy są też w trakcie gry wyceniani – gracze podają cechy i umiejętności swoich postaci, a prowadzący ocenia ich przydatność w imieniu właściciela. Cena niewolnika ma znaczenie. Jej wysokość jest wyrażana w ilości kości, którymi rzuca się w dużych konfliktach. Oczywiście wartość białych ludzi jest wyższa niż niewolników (np. panicz może być wart około 23 k6, podczas gdy niewolnik 9 albo 12 k6). Jasno więc widać, że niewolnik nie ma szans. Dlatego do dużego konfliktu musi się przygotować zbierając dodatkowe kości. Może to robić przez zwycięstwa w małych konfliktach. Wszyscy ich uczestnicy rzucają równą liczbą kości, a sukcesami są wszystkie pary 4+3 i 5+2 (czyli tzw. szczęśliwe siódemki). Wszystkie szczęśliwe siódemki, które zostaną wyrzucone w danym konflikcie, idą na konto zwycięzcy.
Najfajniejszą częścią mechaniki jest Wielka Kostka. Stawia się ją na środku stołu tak, żeby w każdej chwili można było po nią sięgnąć. Jeśli gracz się nudzi, rzuca kostką, a liczba wyrzuconych oczek wskazuje na to co się dzieje. Można mieć szczęście i zwiększyć swoją wartość, można mieć pecha i doprowadzić do własnej śmierci. Moi gracze niechętnie jednak po nią sięgali. Albo działo się wystarczająco dużo, albo obawiali się, że coś słego przydarzy się ich postaciom.
Uważam jednak, że graczy miałam świetnych, podobnie jak warunki. Organizatorzy Avy zapewnili nam zamykane i klimatyzowane pomieszczenia (co było naprawdę ważne, jeśli weźmie się straszny upał, który panował w ten weeken w Warszawie). Wybór osoby, która miała przejść do kolejnego etapu był naprawdę trudny. Ostatecznie zdecydowałam się wskazać nie tylko osobę, która świetnie radziła sobie z mechaniką, prowadzeniem dialogów i odgrywaniem postaci, ale także pomagała innym graczom odnaleźć się w systemie.
Fotkę robił repek na potrzeby fanpage'a. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz