Kiedy byłam małym i nadaktywnym bąblem, moja matka wymyślała różne aktywności, które mogłyby mnie zająć. Jedną z nich była zabawa w dorysowywanie. Brałyśmy czystą kartkę A4 i na zmianę rysowałyśmy coś na niej, tworząc jakąś wspólną kompozycję.
Przypomniałam sobie o tej zabawie, kiedy kilka miesięcy temu Matthijs zaproponował testowanie jego nowej gry (czy raczej zabawy właśnie, bo mieliśmy tu problemy z klasyfikacją) — Tysiąc lat pod słońcem. Wymaga ona dwóch lub więcej graczy i opiera się na opowiadaniu historii różnych cywilizacji na określonym obszarze, które pojawiają się i giną. Wszystkiemu towarzyszy zaznaczanie zmian na mapie.
Zaczyna się od zaznaczenia kilku ogólnych elementów topograficznych: pagórków, obszaru wysokich traw, rzeki czy jeziora. Potem każda tura to 100 lat. W jednej turze każdy z graczy może umieścić na mapie nową cywilizację, rozwinąć już istniejącą lub sprowadzić na nią upadek. Każda zmiana musi być zaznaczona na rysunku (jak poniżej w rozwijającej się cywilizacji bizonów).
Zakładając cywilizację określamy, jakie ona ma szanse rozwoju, co tłumaczy się mechanicznie następująco: ile razy będzie można mówić o jej rozwoju. Powyższa cywilizacja bizonów nie ma zbyt wielkich szans: przewidziany dla nie jest jeden kwadracik rozwoju, jeden upadku oraz gwiazdka na środku, oznaczająca szczyt jej rozwoju. Ale można też tworzyć cywilizacje zakrojone na 2—5 kwardracików. Liczba cywilizacji konkretnego typu jest określona w zasadach. Za każdym razem, kiedy rozwijamy jakąś kulturę musimy, oprócz skali makro, odnieść się też do skali mikro i opowiedzieć, jak wielkie zmiany wpływają na życie małych ludzi. To przypomina mi nieco inną grę o rozwoju cywilizacji — Microscope Bena Robbinsa. Warunki zakończenia Tysiąca lat pod słońcem są proste: gra kończy się po upływie 1000 lat, czyli po 10 turach.
Nie ma ograniczeń dotyczących tematyki. Można przez tysiąc lat przeżywać europejskie średniowiecze, można wprowadzić smoki, ruchy w stylu new age albo kolekcjonerów cywilizaji, którzy pewnego dnia pojawiają się i kradną całą cywilizację, by umieścić ją w swoim rezerwacie.
Czas trwania gry znacznie wydłuża się przy dużej liczbie graczy, ale moje doświadczenie wskazuje, że przy dwóch osobach jest trochę mało dynamiki i elementu nieprzewidywalnego. Idealnie jest więc zebrać 3—4 uczestników.
Warto przygotować sobie wcześniej kredki. Kolorowanie mapy w trakcie opowiadania to też spory fun.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz