Egil złapał przybłędę za fraki, spojrzał mu w oczy, po czym wepchnął ostrze w brzuch, mówiąc: „Chciałem wbić ci nóż w plecy, ale tego nie zrobię.”
Niestety, gracz ma pecha. Jego huscarl kusił los, ale rzut się nie powiódł. Ruch mówi wyraźnie, że w takim wypadku misfortune strikes. To znaczy, że ja jako MC wykonuję ruch i może on być tak paskudny, jak tylko mam ochotę.
I wtedy któryś z graczy mówi: „Za to jego towarzysz nie ma takich oporów.” Wszyscy wybuchamy śmiechem, bo ta fraza tak dobrze siedzi. Wydaje się jedyną satysfakcjonującą kontynuacją tego, co powiedział Egil. Popatrzcie.
Egil złapał przybłędę za fraki, po czym wepchnął mu ostrze w brzuch, mówiąc: „Chciałem wbić ci nóż w plecy, ale tego nie zrobię.” Drugi z jego przeciwników nie miał już takich oporów. Huscarl poczuł ból pod łopatką.
To nie zasługuje może na Pulitzera, ale brzmi dobrze. Na tyle dobrze, że wszystkie pozostałe opcje – do tej pory kłębiące się w mojej głowie – zniknęły. Nieszczęście, które mogłam zafundować bohaterowi, mogło przyjąć różne inne formy. Mogłam sprawić, że ktoś go przyłapie – w końcu przebywał w środku nocy w miejscu, w którym nie powinien. Stary przybłęda mógł rzucić na niego jakąś paskudną klątwę. W szarpaninie Egil mógł zranić inną osobę, na której mu zależało.
Nie chodzi o to, że jeden pomysł jest tu lepszy od drugiego. Każdy ma swoje zalety i popycha opowieść w innym kierunku. Chodzi o to, że nigdy nie wierzyłam w ładną frazę. Kręciłam nosem na wszystkie konkursy na gracza czy mistrza gry, gdzie brano pod uwagę to, jak barwne opisy potrafi snuć uczestnik, czy jak cięte są jego riposty. I nagle fraza mnie pokonała. Okazało się, że opakowanie jest tak atrakcyjne, że zawartość biorę właściwie w ciemno.
Czy jestem niezadowolona, że sytuacja tak się rozwinęła? Trochę tak, a trochę nie. Miałam nieco inne plany wobec tego bohatera, ale przecież nie gramy po to, żeby zrealizować moje plany, ale żeby zobaczyć, jak dana postać poradzi sobie z postawionymi przed nią wyzwaniami. Czy gracz, który rzucił tę magiczną frazę, powinien był siedzieć cicho? Tak, bo to nie jego spotlight i nie on prowadzi. Jego sposobem wpływania na rozwój wypadków powinny być działania jego postaci. Ale znów, nie przeszkadza mi to aż tak. Być może za bardzo przyzwyczaiłam się do rozproszonej narracji.